- Proszę pani, bo ja nie mam pary.
- He, he. Na koniec musisz iść. NA KONIEC !!!
- Bez pary na koniec się ustawiamy.
Wyżej przytoczony dialog to tylko jeden z przykładów
ukazujących dlaczego życie bez pary jest uciążliwe. Samotne stanie na końcu
szeregu, z dala od wszystkich, do których potencjalnie mógłbyś się odezwać jest
traumatycznym przeżyciem i jak się później okazuje tragicznym w skutkach. Każdy
przekonał się o tym pewnie nie raz. Takich sytuacji jest bardzo wiele, dlatego
chciałabym przybliżyć kilka z nich i wspólnie posmucić się przez chwilę.
Wizyta na placu zabaw, nie musiała zawsze być sielankowym
spędzeniem czasu z obcymi dziećmi. Pobyt nawet w takim miejscu wiąże się z
ryzykiem bycia porzuconym. Dwie huśtawki, trzeciej brak. Musisz bawić się w
piaskownicy, tak z obcymi dziećmi. Piasek wchodzi Ci do butów, skarpetek,
włosów i do tego wszyscy chcą się bawić Twoimi grabkami.
Wycieczka szkolna autokarowa. Tutaj jest jeszcze nadzieja,
jeśli należysz do „fajnych dzieci”, bo to one zawsze zajmują tył = pięć miejsc
siedzących! Jeśli niestety ominął Cię ten zaszczyt, pozostajesz na siedzeniach sam (co wcale nie
musi być aż takim złym rozwiązaniem) lub zostajesz zmuszony do siedzenia z kimś
kogo nie lubisz, jest brzydki i je same niedobre rzeczy, podczas gdy cała
reszta zajada się Dumlami i miśkami Haribo.
Jednak moim faworytem będzie zawsze lekcja w-fu. <myślę,
że już to jedne zdanie wyjaśnia wszystko, ale dla jasności wytłumaczę: mistrzem
gier zespołowych nigdy nie byłam> Zajęcia mają jedną cechę, której brak na
każdym innym przedmiocie w szkole – trzeba współpracować z drugim człowiekiem.
Nie mając pary pozostają Ci dwa wyjścia. Pierwsze to dołączenie do już istniejącej
pary, która wcale nie jest zainteresowana dzielić z Tobą piłki. Pewnie nie jest
to spowodowane tym, że jesteś słaby, tylko faktem, że w trzy osoby zawsze jest
gorzej. Drugim wyjściem jest wykonywanie ćwiczeń z panią/panem nauczycielem. Wiąże
się to z kompletnym wyśmianiem oraz wewnętrznym zawstydzeniem. Podsumowując
każde z tych rozwiązań jest słabe. Chyba, że jesteś sprytny i niespodziewanie
łapie Cię niesamowity ból łydki, oka i ucha musisz usiąść, położyć się,
odwiedzić higienistkę, cokolwiek, bo dokonasz żywota na jakże smutnej sali gimnastycznej.
Mogło by się wydawać, że są to małe, nic nieznaczące epizody
wieku młodego. Jednak tak nie jest, moi mili. Człowiek dorasta, zauważa jak
żyją inni ludzie i dopiero wtedy wszystko nabiera sensu. Życie bez pary jest
mniej atrakcyjne. Zamiast uświadomić to sobie w wieku lat trzech, po raz
pierwszy doświadczając traumy „nie mam pary”, to człowiek (może nie człowiek,
bo jak by nie patrzeć większa część społeczeństwa trafnie układa sobie życie „w
parze”)myśli sobie, że to zupełnie naturalne. Może i tak jest, ale jednocześnie
bywa smutne i rozczarowujące. Zupełnie jak odbijanie piłki siatkowej w trzy
osoby.
CUDOWNYCH WALENTYNEK !!!
#smutnazolza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz