„ –
Cześć Justynka ! – w tym momencie widzę jak ręce mojej rozmówczyni wędrują w
moją stronę i delikatnie próbują zakryć
to co jest pod spodem . ”
„ – Nie,
nie, że jest brzydka czy coś . Ale po prostu tylko ciebie w tym widzę . –
zmieszany wzrok obraziciela ucieka na prawy bok udając, że te słowa nic nie
sugerują . ”
Ciemno
liliowy T-shirt w rozmiarze L . Jeszcze moja mama miała zaszczyt go nosić, więc
podejrzewam, że liczy już sobie ponad 40 lat . Na przedzie wyszyte są kształty
przypominające kwiatki, literki albo zwykłe esy-floresy . Każdy z tych nawet
najmniejszych elementów wypełniony jest
fioletowymi cekinami . Natomiast kokarda, mój ulubiony i największy fragment
bluzki, przeszyta jest cekinami koloru granatu .
Uwielbiam
ją . Trzeba przyznać, że nie zachwyca walorami estetycznymi, można by ją opisać
jako kiczowatą, ale jednocześnie jako typowy gadżet lat 90-tych . Zestawienie
kolorystyczne na bluzce gryzie się okrutnie . Fiolet z jaśniejszym fioletem i
jeszcze domieszką niebieskiego i miejscami żółtego, do tego za duże i dla
niektórych w zbyt dużej ilości błyszczące się cekiny … Ja cenię sobie ją najbardziej
za unikatowość . Stare ubrania mają coś takiego, że są brzydkie, a jednak ma
się ochotę je nosić .
Dzisiaj
nauczyłam się nie smucić, ani nie obrażać . Właściwie to nawet byłam dumna, że jestem
posiadaczką „najbrzydszej” bluzki na
świecie .
#smutnazolza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz