Wchodzę
i w tej samej sekundzie ogarnia mnie nagły zaduch, gorąca fala oblewa mi buzię
. Zawsze te same kobiety czatują przy kasie . Lubią opowiadać o swoich
problemach i pozostałych koleżankach z pracy . Dzisiaj na przykład pani w
kucyku postanowiła zamieszkać z chłopakiem, ale on chce całą umowę podpisać na
siebie . Trochę starsza próbuje ją uświadomić jak wielki błąd chce popełnić, bo
przecież zaraz ją zostawi z dzieckiem na ulicy <chłopak tej pani z
kucykiem> . Ciężkie życie, ciężka praca . Biorę koszyk, ten żółty, większość
czerwonych jest w stanie rozpadu . Przekonałam się o tym na własnej skórze
pewnego dnia, kiedy to połówki koszyka pozostały mi w dłoniach, a cała jego
zawartość na brudnej posadzce . Kieruję się na lewo, po trzech schodkach na
górę . Przede mną rozpościera się ogromna hala wypełniona wieszakami . Posuwam się
do przodu . Stąpam powoli dokładnie rozglądając wokół . Towarzyszą mi delikatne
odgłosy stukania, przesuwania . Odstawiam koszyk na bok . Jeden za drugim, jeden
za drugim . Monotonna praca połączona jest z nieodpartą ekscytacją . Co chwilę
muszę się przesuwać, bo alejki są tak wąskie, że dwie osoby stojące obok siebie
nie mieszczą się . Szukam perełek . Muszę to zdanie powtarzać sobie kilka razy,
bo zdarza mi się nader często znajdować „fraki”, ulubione słowo mojej mamy na
to co przynoszę do domu . Przy strefie eleganckiej zaczepia mnie pani . Wygląda
na starszą babcię, niziutką i troszkę puszystą . – Co pani o tym myśli ? Pani
taka młoda, pewnie na modzie się zna . Bo ja to już nie . Dla wnuczki patrzę,
bo <chichot> ja, gdzie ja wejdę w takie wdzianko . Bardzo sympatyczna
kobieta . Robię tradycyjny obchód zgodnie ze wskazówkami zegara . Zawsze mam
nadzieję upolować korzystnie wyglądające spodnie . Zostawiam je na sam koniec,
ale nic z tego . Nie mam szczęścia . Stojąc na progu rzucam ostatnie spojrzenie
na wieszaki . Bolą mnie ramiona . Koszyk jest wypełniony, muszę uważać, żeby
nic nie upuścić . Dziewczyna z kucykiem <ta od problemu z mieszkaniem>
przelicza moje skarby . I tak połowa zostanie, reszta będzie miała szczęście odzyskania
nowego życia . Nie lubię przymierzalni . Przypominają mi małe komnatki z
zakurzonymi firanami w jedynych oknach . Są ciasne i panuje tutaj jeszcze większy
zaduch . Jednym uchem słyszę już wcześniej poznane panie . Tym razem pogoda nie
taka i w ogóle życie nie takie, bo kto odbierze małego z przedszkola kiedy to
<tym razem platynowa blondynka> dostała długą zmianę . Lustro deformuje
moją osobę kosmicznie . Nic na to nie poradzę . Czasem mam wrażenie, że stoję
tam za długo i dlatego widzę zakrzywione odbicie . Pani z kucykiem jeszcze raz
przelicza wieszaki, starsza kasuje . Opuszczam moje ulubione miejsce zakupów z uśmiechem
w sercu . Jestem szczęśliwa, a mówią, że pieniądze szczęścia nie dają .
#smutnazolza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz