20 sierpień
Dzień, w którym bawiłam się w tomboy’a . Ubrałam brudnoróżowe
spodnie prasowane w kant, które dawno temu znalazłam w secon-handzie,
internetowe, czarno brokatowe pantofelki, odrobinę kiczowatą, plastikową,
fioletową torebkę i czarny sweter . Wyszłam z autobusu, zawsze będąc na dworcu
mam problem z odnalezieniem wyjścia, bo mój bus zatrzymuje się nie wiadomo z
jakiej przyczyny na różnych stanowiskach . Byłam spóźniona, jak zwykle .
Weszłam po schodach . Szukałam wzrokiem znajomej duszy, ale nikogo nie było .
Skierowałam się na promenadę sławy, idąc w dół minęła mnie grupa ludzi z ogromnymi
plecakami . Robili zdjęcia, więc co chwilę zatrzymywali się gapiąc się na
podświetlone dachowe litery miasta . Na dole też nikogo nie było . Wyciągnęłam telefon . Obok mnie stanął mały chłopiec
. Powiedział „Dzień dobry, ładnie pani
wygląda .” . Podziękowałam, a chłopiec uciekł .
22 sierpień
Dzień, w którym bolała mnie lewa kostka . Ubrałam czarną
sukienkę ze zwiewnego materiału rozmiaru L, podkolanówki zwinięte do połowy
łydki, magiczne, brokatowe buty z
różowymi sznurówkami i czarny sweter . Wyszłam z autobusu . Skierowałam się w
stronę rynku, bo tak naprawdę nie lubię spacerować po promenadzie . Przy plaży przystanęły
do mnie dwie dziewczyny pytając się czy przyjechałam na festiwal . Nie
przyjechałam na festiwal, tylko tu mieszkam . Dostałam mapę Katowic .
#smutnazolza
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz